piątek, 14 stycznia 2011

Wersja 2.0

Perkusista pewnego zespołu, w którym zajmowałem się zwiększaniem nagromadzenia osób na metr kwadratowy oraz podnoszeniem poprzez oddychanie temperatury pomieszczenia, głosił tezę, że aby zespół odniósł sukces, musi posiadać przynajmniej jednego trashowego kolesia. W czym ów śmietnik miał się przejawiać? Otóż, w nanszalancko-niezbornym wyglądzie utworzonym w wyniku nagromadzenia wielu warstw, nie koniecznie pasującej do siebie odzieży, najlepiej zaprojektowanej przez braci założycieli Ikeii, rąk, tudzież reszty ciała oblanej farbą olejną w różnych odcieniach,  śrutu strzeleckiego w twarzy oraz błysku w oczach. Do tego przepity głos i gwiazda wielkiego formatu gotowa.

Proste?

Wcale nie, próbowalem. Namiastka Skandynawii, w wersji bez hot-dogów, stała się moim drugim domem, wbiłem sobie wędkarski haczyk w ucho,  moje oczy nie przestawały łzawić od braku snu, tudzież jego nadmiaru, a żołądek doczekał się nawet gastroskopii, tylko do tej farby nie moglem się przekonać...i to był błąd! Nie stałem się gwiazdą wielkiego formatu.

Tak czy siak, od jakiegoś roku obserwuję poczynania pewnego młodzieńca, który, muszę to z bólem przyznać, jest jak pamięć flash z usb 2.0 kontra dyskietka 3,5 cala, czyli ja. w Przeciwieństwie do mnie, on spełnia wszystkie kryteria traszowego kolesia, a nawet jeszcze trochę bardziej więcej.

Josh Beech, bo o nim mowa, to ciekawy przypadek zjawiska charakterystycznego dla społeczeństwa amerykańskiego. Takie oklepane Od muzykującego nastolatka do muzykującego, światowej klasy modela, chciało by się rzec.Chba każdy widział chociaż raz reklamę z wysokim, szczupłym chlopcem pokazującym pragmatyczno-konformistycznemu światu swój pragmatyczny-nonkonformizm, tak to właśnie ON.

Z muzyką ma do czynienia od 10 roku życia, z modelingiem od 21, z zarabianiem prawdziwych pieniędzy rownież. Najpierw były klawisze i gitara oraz przeświadczenie, że musi śpiewać, bo nikt inny tego za niego nie zrobi, póżniej młodzieńczy punk/noise/core w postaci zespołu SNISH, następnie mieszanina THE BEATLES, NIRVANY z DEFTONES (czyt.HILDAMAY), a teraz solowy  projekt o skromnej nazwie  JOSH BEECH PROJECT.


http://www.youtube.com/watch?v=n75VPei5DNE&feature=related


http://www.myspace.com/joshbeechmusic

Piękna droga, ładne dzwięki, a i może pożywki dla amatorów światła odbitego przybędzie.